Radosław Wi¶niewski
Dziennik
Czerwiec 2010
2010-06-04 04:11
Rapa Nui jest przedziwnym miejscem na ziemi. 200 km do najblizszego ladu. 4000 km do kontynentu. Jest niewielka, ale i tak wieksza niz wyobrazenie o niej, kiedy sie ja widzi z powietrza. Pelna domyslow o poprzednikach w zasadzie tylko domyslow, bo zostalo po nich wprawdzie troche pisma (co ich rozni od Polinezji i kultur ameryki poludniowej ktore nie znaly pisma) ale ze nie ma materialu porownawczego - nie ma jak odcyfrowac pisma i nie wiadomo co to w ogole za znaczki. Niektorzy mowia o powinowactwie z sanskrytem a inni z hieroglifami egipskimi. Statuje czyli Moai, podobne sa do polinezyjskich bostw, ale nie wszystkie a niektore miejsca pod statuje (platformy kultowe) maja laczenia kamieni jak z fortecy inkaskiej Saqsaywaman pod Cuzco. Widzialem jedne i drugie i rzeczywiscie podobienstwo jest ludzace. Albo i nie ludzace. Klimat jest umiarkowany, teraz na poczatku zimy kwitna kwiatki i fioletowieja wszystkie trawy wiec wyspa sie robi bardziej adwentowa niz wielkanocna. Ponoc temperatura wody nie spada ponizej 20 st, powietrza ponizej 15. Ale tez latem nie jest wyzsza niz 30 st. Przy tym wyspa wydaje sie mala, ale nie jest tak mala zeby wszedzie dojsc na nogach. Dzisiaj np. wlezlismy spacerkiem na jeden z wulkanow na krancu wyspy. Jutro wypozyczamy quada zeby udac sie na jedyna piaszczysta plaze na wyspie (cala reszta jest skalno wulkaniczona, raczej nie nadaje sie do plywania). Frajda podwojna bo nigdy nie jezdzilem na quadzie, ho ho a oni tutaj akceptuja wszystko, nawet polskie prawo jazdy. Wyspa byla dziwna w przeszlosci, kiedy istnialo tutaj kilka udzielnych ksiestw i dziwna jest teraz bowiem domaga sie... niepodleglosci a jakze. Tymczasem zwaznym, ze trzy razy w miesiacu przyplywa z Chile statek i specjalnym promem (bo nabrzeza tutaj nie ma) przewozone sa wszystkie niezbedne do zycia rzeczy. Raz na trzy miesiace przyplywa specjalny tankowiec i elastycznym rurciagiem kotwiczac okolo 200-300 metrow od skalistego brzegu podaje paliwo do zbiornikow kolo lotniska. Lotnisko to wlasciwie wielki pas startowy przecinajacy wyspe na pol, zbudowany w ramach porouzmienia miedzy Chile a USA jako zapasowe lotnisko dla awahadlowcow kosmicznych. Na wyspie jest lacznie okolo 5000 mieszkancow. Wystepuje tu kilka zespolow folklorystyczno-cepeliowskich, jeden chyba calkiem niezly folkowy, sa tutaj takze dwa browary i niezliczona ilosc agencji podrozy ale zadnego wielkiego turystycznego przemyslu, zadnych wielkich hoteli. Wszystkie przedsiebiorstwa poza lotniskiem naleza do miejscowych ludzi. Aczkolwiek 43 porcent powierzchni wyspy zajmuje park narodowy i archeologiczny, pozostale 40-42 `procent nmalezy do rzadu Chile a okolo 5 procent do mieszkancow. Zaden obcokrajowiec nie ma prawa kupic ziemi na Rapa Nui, nawet jezli wezmie slub z Rapanujczykiem lub Rapanujka to ziemia ktora razem ewentualnie kupia od rzadu bedzie anlezec do rzeczonego malzonka lub dzieci z tego malzenstwa. Mieszkancy nie placa podatkow ale Nie wpadli na pomysl, ze gdy uzyskaja te ukochana niepodleglosc - rzad Chile moze im juz nie dostarczac paliw plynnych za free. Wszystko jest koszmarnie drogie, ale pewnie to jest cena za wzgledny spokoj na wyspie. Dzisiaj przez caly dzien w zasadzie nie spotkalismy innych ludzi na wyspie. Cisza i spokoj, zadnych wielkich hoteli. Jest zakaz budowania na wsypie budynkow wyzszy niz dwa pietra. Wyjatkiem jest wieza kontrolna na lotnisku. Wszyscy mieszkaja w jednynym miatseczku na wyspoie Hanga Roa. W interiorze jest moze 10 bud udajacych farmy. Nic wiecej. Statuj jest okolo 1000, tych znanych, pierowtnie 300 z nich stalo na platformach kultowych, 200 bylo na roznych etapach transportu ku platformom a 400, w tym najwieksza 21 metrowa byly na roznych etapach produkcji. Wszystkie rzezbiono w kraterze jednego wulkanu Rano Raraku w centrum wyspy. Patrzac na same proporcje statuj postawionych, transportowanych i tworzonych to wygladalo na rosnaca histerie wytworcza. Tym dziwniejsze jest to ze wokolo statuj w trakcie produkcji znaleziono mase narzedzi, tak jakby ludzie nagle porzucili prace i odeszli. Dziwne miejsce, troche jak ziemia w pigulce. Male, zatopione w bezmiarze i bez reszty pochloniuete drobnymi sprawami mieszkancow, tak jakby ten wielki ocean naokolo, 2000 km do najblizszego ladu w ogole nie mialo znaczenia. I wczesniej i teraz. Chcialbo sie krzynknac, ludziska, ludziska, przecie jestescie nic nieznaczacym pylkiem na bezmiarze wod. Obudzta sie. Ale czy ziemia nie jest taka wyspa wielkanocna? Juz nie powiem ze
Poeci dla Tybetu 2019
fot. Dalaj Lama


"Nikt z przydomkiem" (Toruń 2003), projekt okładki - Tomek Fronckiewicz
"Albedo" wydawnictwa "Zielona Sowa", Kraków 2006, projekt okładki - Tomek Fronckiewicz
"NeoNoe", wydawnictwo "Pogranicze", maj 2009
"Abdykacja - wiersze zaangażowane i nie", Muzeum Witolda Gombrowicza we Wsoli, Jedlińsk 2013, proj. okładki Tomek Fronckiewicz
"Transmigracja", Wydawnictwo J, Wrocław 2019


Zakupić można to i owo:
http://wydawnictwoj.pl/uncategorized/wydawnictwo/ksiazki/jak-kupic-transmigracje/




Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie