Karol Maliszewski
Dziennik
Lipiec 2012
2012-07-24 22:39
Chyba zabrakło ciekawych ludzi, bo i mnie dopadli z pytaniami o szanse reprezentacji. Ani ja medialny, ani fotogeniczny... Ale jednak. Młodziutki Dziennikarz starał się być bardzo taktowny. Najpierw długo owijał w bawełnę, krążył, kluczył. Na wstępie grzecznie zapytał, jak się zaczęła moja przygoda z pisaniem. Starałem się odpowiedzieć równie grzecznie. – Bardzo trudno to określić. To zaczyna się w czasie, który nie jest pewny, nie jest zbyt dobrze pamiętany. W czasie pierwotnego budowania wrażliwości, skłonności, nastawienia. A z pisaniem jako procesem manualnym przygoda rozpoczyna się zazwyczaj w pierwszej klasie szkoły podstawowej, miałem z tym duże trudności i byłem bity po łapach za niewyobrażalne bazgroły. Z pisaniem w sensie literackim też zaczynałem w podstawówce, słynąłem wśród kolegów ze sprośnych rymowanek odczytywanych w kiblu. Przygoda z drukowaniem zaczęła się w drugiej klasie ogólniaka, debiut wierszem w „Radarze”. – A kiedy zdał pan sobie sprawę z tego, że właśnie to chce w życiu robić? – Nie pamiętam takiego momentu. Do tego się jakoś dochodziło, ale żadne przełomy nie zostały mi w pamięci. Uważam, że najwięcej w tej sprawie (nakierowania, uwierzenia w siebie) zrobił świętej pamięci profesor Antoni Mackiewicz z Wilna, polonista w noworudzkim ogólniaku. Następnie MD (młodziutki dziennikarz) zaczął snuć domysły na temat tego, że pisanie wyzwala wyjątkowe emocje i stany, które są potem przelewane na papier. MD poprosił o ich opisanie. – Ależ dzieje się dokładnie odwrotnie, to stany i emocje (nie zawsze wyjątkowe) wyzwalają chęć utrwalenia, zapisu. Sam proces pisania jest dość sterylny, spokojny, nikt nie targa koszuli przy klawiaturze, wszelkie burze przeszły, teraz je porządkujesz, nadajesz im kształt. Dość było tej gry wstępnej. MD aż się palił, żeby przejść do rzeczy, czyli do piłki. I padło nieśmiertelne pytanie o to, co skłoniło i dlaczego. (Co skłoniło pana do pisania o piłce nożnej? Czy to tylko pasja czy coś więcej?). – Nie wybieram tematów, same mnie dopadają. Emocje są pierwotne, a to, co im towarzyszy, jest wtórne. Do tego należą sceneria, tematy, wydarzenia. Nieraz wzmianki o piłce pojawiają się w moich wierszach albo prozie, ale to nie jest temat wyjątkowy czy koronny. MD drążył temat, wietrzył wyjątkowość zjawiska, lecz tu, niestety, się naciął. Zapytał bowiem „Czy takie utwory trafiają do czytelników?”, a w zamian usłyszał: – To znaczy jakie? Z motywem futbolu? Tak samo trafiają, jak te z motywem domu publicznego czy afery medialnej, pewne odpryski z tak zwanej rzeczywistości poruszają świadomość czytelnika bardziej lub mniej. Motyw futbolu mocniej trafia do tych autentycznie zainteresowanych, może nawet tworzy coś w rodzaju wspólnoty odbioru. I już był w swoim żywiole, już witał się z murawą. Wypalił: – Obcował pan z piłką? Był pan czy może nadal jest aktywnym zawodnikiem? – Grywało się na podwórku do upadłego, rzeczywiście przepadam za tą grą. Jeżeli jest okazja, to ciągle się poruszam. Często powoływano mnie na różne mecze w stylu „poeci kontra krytycy” i był problem, w której drużynie mam grać. Najbardziej aktywny byłem w czasie, gdy dodatkowo przez cztery lata pełniłem funkcję nauczyciela wf w podstawówce. Czując pismo nosem, zmierzając do istoty, zapytał o wspomnienia. I poprosił, żebym się nimi podzielił. – Jedno jest najważniejsze i fundamentalne: jesteś częścią większej całości i tu nie chodzi o ciebie, ale właśnie o tę całość i robisz wszystko, żeby wypadła jak najlepiej. Jeśli trzeba, zostawiasz płuca na boisku w imię solidarności i jedności. – Czy nie myślał pan o napisaniu książki nawiązującej do tematyki piłkarskiej, w której pojawiałyby się boiskowe wątki? – W książce „Sajgon” ważny dla mnie rozdział jest monologiem szkolnego wuefisty. On wypowiada słowa, które w zasadzie sam mógłbym powiedzieć na temat futbolu. Na razie nie planuję pisania książki, która w całości poświęcona byłaby tylko jednemu tematowi, najbardziej interesujące są mieszanki tematów i stylów. – Inspiracją mogłyby być organizowane przez nas Mistrzostwa Europy? – Wszystko może być inspiracją dla pisarza. A te mistrzostwa jak najbardziej, ale nie ze względu na wartości sportowe, lecz społeczne. Przypomniał mi się Gierek i malowanie trawy na zielono. Nie wiem, czy mnie pan rozumie... Tak się musiał ze mną namęczyć adept dziennikarstwa. Tyle gadania przygotowującego grunt dla tego jednego zasadniczego pytania. Odetchnął z ulgą, kiedy wreszcie je z siebie wyrzucił. – Jak ocenia pan szanse naszej reprezentacji w zbliżającym się EURO 2012? – Miałem sen dotyczący finału, w którym Polska przegrała z Holandią. Bardzo się cieszyłem z drugiego miejsca w Europie.
Karol Maliszewski
fot. Milena Maliszewska




Powieść "Manekiny" odrzucona przez Wydawnictwo Literackie zainteresowała Wydawnictwo Prószyński Media. Ukazała się 9 lutego 2012.

Tomik "Ody odbite" znalazł wydawcę: Tajne Komplety, Wrocław,
marzec 2012 r.

Nowa proza wędrując po świecie, wreszcie znalazła przytulisko: "Przemyśl-Szczecin", Tajne Komplety, Wrocław, końcówka 2013


Rok w drodze
http://poezja-pols...

Inwazja i inne wiersze
http://poezja-pols...


Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie