Karol Maliszewski
Dziennik
Maj 2011
2011-05-13 13:38
Niezwykłe są te lampki, które zapalają się jednocześnie, bo trzem czytanym książkom tak właśnie się chce. Fragment z „Prowincji ludzkiej” Eliasa Canettiego o ulubionej grze historii, grze w organizowanie wojen i zarządzanie nimi, spotkał się z kilkoma innymi intuicjami. Tak czy inaczej z czymś by się spotkał. Bo czy wybitnych pisarzy nie charakteryzuje to jedno na pewno – problematyzowanie społecznego obowiązku związanego z kultem zabijania, z gloryfikacją śmierci? I często jest tak, że jeżeli mężczyźni nie mają cywilnej odwagi, by wyrazić związany z tym niesmak, a nawet nienawiść, to pisarz na pierwszą linię wysyła kobietę. Ona ma zebrać myśli i ujawnić prawdziwe uczucia. Kobieta może sobie pozwolić. Kto wie, czy tego typu kobiety nie dotyczy kategoria „wyzwolonej”. Narcissa, która wyskoczyła z głowy Faulknera, nie jest kobietą wyzwoloną w zwyczajowym sensie tego słowa. Jest wolna na sposób nietradycyjny, nieobciążony odium społecznej oceny. Widzi, w co się gra w dorosłym świecie, niedostępnym dla kobiet, dzieci i artystów, i rośnie w niej opór przeciw tradycji śmierci, kultowi bohaterstwa, chwały, krzyży, „widmom przeszłości pełnej blasku i klęski”. W przetłumaczonej przez Kalinę Wojciechowską powieści „Sartoris” zostało to wyrażone wprost. „A jeśli ta przeszłość dość mocnym lśniła blaskiem, musiał w niej być Sartoris, a wtedy musiała być i zguba. Pionki na szachownicy. Ale Gracz i gra, którą on rozgrywa... Musi mieć przecież imię dla swoich pionków. A może Sartoris to właśnie sama gra – gra przebrzmiała i rozgrywana pionkami zrobionymi za późno, według dawnego przestarzałego wzoru, gra, która samego Gracza zaczyna już nudzić... Bo jest śmierć w dźwięku tego imienia i blask fatalizmu niby srebrna chorągiewka rozbłyskująca po raz ostatni o zachodzie słońca albo głos rogu konający przy drodze do Roncevaux.” W równocześnie czytanej powieści Radosława Kobierskiego pt. „Ziemia Nod” rytuał państwowego (narodowego) zabijania opatrzony został podobnym komentarzem. Z tą różnicą, że ta ludzka skłonność do śmiertelnej gry bierze się raczej z nieobliczalności i nudy niż tylko z samczego zapału, męskiej dumy i krwiożerczego instynktu. „Historia jest w rękach szaleńców, którzy w wolnych chwilach, pomiędzy aperitifem a kolacją, przestawiają granice państw (...). Wykorzystują pionki: Dimitrijevicia, Principa, Dubina, Radetzkiego i w końcu Bema, których talenty są jak meteory potrzebne im na krotką chwilę do rozwiania popołudniowej nudy.” Narcissa przejrzała reguły męskiej gry i usiłowała sobie wyobrazić świat bez niej, bez werbli i chorągwi, bez bycia na pokaz i na chwilę, bez pompatycznej historii wykuwanej na pomnikach i krzyżach. To wszystko, co dzieje się obok melodii ustanawianej przez hałaśliwą orkiestrę dętą. To inne stawanie się czasu, człowieka i świata. Dojrzewanie wynikające z cierpliwego i miłosnego trwania, a nie jednorazowego wybuchu i rozbłysku. „I myślała, o ileż (...) piękniejsza ta nigdy nie skarżąca się wytrwałość nie opiewanych w poezji (i nie opłakiwanych) kobiet niż ten napuszony i bezużyteczny blask mężczyzn, który je zaćmiewał.”
Karol Maliszewski
fot. Milena Maliszewska




Powieść "Manekiny" odrzucona przez Wydawnictwo Literackie zainteresowała Wydawnictwo Prószyński Media. Ukazała się 9 lutego 2012.

Tomik "Ody odbite" znalazł wydawcę: Tajne Komplety, Wrocław,
marzec 2012 r.

Nowa proza wędrując po świecie, wreszcie znalazła przytulisko: "Przemyśl-Szczecin", Tajne Komplety, Wrocław, końcówka 2013


Rok w drodze
http://poezja-pols...

Inwazja i inne wiersze
http://poezja-pols...


Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie