Karol Maliszewski
Dziennik
Luty 2012
2012-02-25 09:30
A znowu inny przyjeżdża po raz trzeci z P. (miasteczka przy granicy z Niemcami) i usiłuje mnie rozmiękczyć opowieściami o trudnym dzieciństwie, kuratorze sądowym i o komorniku regularnie nachodzącym rodzinne gniazdo. – Panie Sewerynie, to wszystko nader wzruszające i gdyby były oceny z przedmiotu „trudy życia”, miałby pan piątkę za sam wygląd. Tutaj zajmujemy się tekstami, a ja do tej pory nie widziałem ani jednego rzeczywiście przez pana napisanego. Za każdą kartką, którą mi pan wciska, kryją się jacyś goście z Internetu (w tym jedna pani, Wikipedia). Ja naprawdę nie mogę wystawiać ocen nieznanym osobnikom. Seweryn zadumał się głęboko, co opłacił wysiłkiem widocznym na szczerej twarzy. I wtedy zrobiło mi się go żal. – A to co za arkusze? – zapytałem, widząc w jego teczce coś jeszcze. – No, bo my w miasteczku wydajemy taką gazetkę. I ja jestem naczelnym. – Pogratulować, pogratulować! Widzę, że się pan jednak rozwija, że szuka czegoś dla siebie. – Ano szukam, ino słów już mi nieraz brakuje, bo to trzeba pisać i pisać, i tych, no, argumentów zaczyna też brakować. – To wszystko przyjdzie z czasem, niech się pan nie martwi. Najważniejsze jest wyczucie – odparłem, chcąc go pocieszyć. – Z tym się człowiek rodzi, to taki jakby kompas w sercu – dodałem. – Aa nie, z tym to nie ma sprawy, my sami na miejscu wywęszymy wszystko, wyczujemy każdą sensację. A jak nie, to się robi. – Że co? – struchlałem. – Podkręca się piłeczkę. Rozumie pan? – Jak to podkręca? – No tak, żeby dym powstał, szum, zawierucha. Żeby do końca nie było wiadomo, czy pan Leon z ulicy Kościuszki zabił, czy nie zabił, a tak naprawdę to jego zabili. No, tak robimy, żeby wahadło wahało. – Jak tak można? Przecież to nieetyczne! – Ale tak lepiej brzmi i wszyscy kupują, w kiosku o estetykę nie pytają. – Chodzi mi o etykę – powtórzyłem. – Że niby co? – znów ten wyraz zdumienia na szerokiej twarzy Seweryna. – Jakby tu panu wytłumaczyć... To taka cienka linia między godnością a jej brakiem, stosownością a jej przeciwieństwem, wrodzonym szacunkiem dla drugiego człowieka a chęcią traktowania go z góry, między pychą i wyższością a pokorą i empatią. – Eee, nie, u nas się nad tym nikt nie zastanawia, byle interes się kręcił, a burmistrz też zadowolony. – A to co? – wziąłem do ręki jedną z kartek i zacząłem czytać. – Czy to fragment prozy młodego buntownika? – zapytałem. – Nie, to artykuł – odparł. – Coo? Opisujecie kobiecinę, która szczała pod ratuszem? To już nie macie innych tematów? A nie można było jakoś delikatniej, na przykład „oddawała mocz”? – Ależ panie doktorze, ja już nie mam siły z tymi błędami, nikt nam nie chce korekty robić za darmo. Tam powinno być „strzała”, chodzi o „srebrną strzałę”, nasz lokalny pociąg znowu się spóźnił, chcemy doprowadzić do zwolnienia maszynisty. To będzie nasze kolejne wielkie zwycięstwo. Nie miałem siły kontynuować rozmowy, kolejka za drzwiami wydłużała się. Porwałem podsunięty indeks. Wiem, że tak się hoduje potwory, ale cóż. „Miał trudne dzieciństwo, no i ten komornik”, pomyślałem, po czym szybko nabazgrałem „dostateczny”. Oceny dopuszczającej jeszcze na studiach nie wprowadzili.
Karol Maliszewski
fot. Milena Maliszewska




Powieść "Manekiny" odrzucona przez Wydawnictwo Literackie zainteresowała Wydawnictwo Prószyński Media. Ukazała się 9 lutego 2012.

Tomik "Ody odbite" znalazł wydawcę: Tajne Komplety, Wrocław,
marzec 2012 r.

Nowa proza wędrując po świecie, wreszcie znalazła przytulisko: "Przemyśl-Szczecin", Tajne Komplety, Wrocław, końcówka 2013


Rok w drodze
http://poezja-pols...

Inwazja i inne wiersze
http://poezja-pols...


Hosted by Onyx Sp. z o. o. Copyright © 2007 - 2024  Fundacja Literatury w Internecie